sobota, 23 lipca 2011

KEBAB PO POLSKU, piknikowo - więc na zimno

To na ogół drobna przekąska, która na pikniku może stać się daniem głównym, zależnie od apetytów. Danie typu roll z cudnie smakującą na zimno polską kurą na pewno nie zawiedzie piknikujących:)


Składniki:

2 łyżki mąki
1 jajko
2 szklanki mleka
1 marchew
papryka zielona
cebula
sałata
pomidor
2 ogórki zielone
gęsty jogurt naturalny
koperek
ząbek czosnku
sól i pieprz

Mąkę, jajko i mleko miksujemy na jednorodną masę, która łatwo spłynie z łyżki (trzeba tutaj mieć w zapasie więcej mąki, w razie gdyby masa wyszła nam za rzadka). Rozgrzewamy olej na patelni i jeden po drugim smażymy naleśniki.

Mięso kroimy w paseczki, solimy, pieprzymy, wrzucamy na patelnię, smażymy aż mięsko się lekko zabrązowi, dorzucamy cebulę pokrojoną piórka i przysmażamy kolejne 10 minut. Zdejmujemy z ognia.

Na etapie trzecim robimy sos: wrzucamy do jednej miseczki jogurt, starty na grubych oczkach tarki i odsączony ogórek, pokrojony drobniutko koperek i wyciśnięty ząbek czosnku. Lekko solimy i wszystko razem mieszamy.

Zostaje nam już tylko pokrojenie reszty świeżych warzyw: ogórka, papryki i pomidora.

Warzywa, mięso z cebulką i sos układamy na naleśniku i zawijamy jak prawdziwego kebaba. Do połowy pakujemy w folię i gotowe:)

piątek, 22 lipca 2011

PANA COTTA, wakacje są, więc huzia do Włoch!

Według WIKIPEDII: Panna cotta (wł. gotowana śmietanka), rodzaj deseru pochodzącego z północnych Włoch (wymienia się regiony Emilia-Romania, Piemont lub Toskania). Śmietanę podgrzewa się razem z żelatyną oraz różnymi dodatkami (wanilia, mus owocowy, skórka cytrusowa), a następnie wylewa do okrągłej foremki. Po przestudzeniu otrzymaną w ten sposób babeczkę wykłada się do góry dnem i przybiera, najczęściej owocami oraz sosem owocowym.

Ale czy to rzeczywiście takie proste?

Składniki:
- 250 ml śmietanki kremówki 36%
- 250 ml mleka
- 50 g cukru pudru
- stołowa łyżka cukru waniliowego
- 3-4 łyżeczki żelatyny
- laska wanilii


Do garnka wlewamy mleko, podgrzewamy, do ciepłego mleka wrzucamy żelatynę i cukier puder. Mieszamy wszystko aż do rozpuszczenia się cukru i żelatyny. Potem dodajemy śmietankę, cukier waniliowy i wyciągnięty z laski wanilii miąższ.
(Laskę wanilii przecinamy wzdłuż, wyciągamy wszystkie nasionka i miąższ i dodajemy do śmietanki, pozostałości laski również wrzucamy do garnka).
Podgrzewamy całość jeszcze chwilę, mieszając cały czas, zestawiamy z ognia.
Wlewamy masę do małych miseczek i odstawiamy do ostygnięcia, potem można włożyć miseczki do lodówki i po stężeniu podawać.

Włosi odwracają miseczki do góry nogami i podają pana cottę z musem malinowym, lub truskawkowym.
I tak się zastanawiamy jedząc ją właśnie, czy pana cotta to czasem nie jest najlepszy deser świata:>

czwartek, 21 lipca 2011

PTASIE MLECZKO, po co bankrutować na oryginalnym?

A po domowemu da się zrobić. I nawet, przyznajemy, podobne w smaku, ino lepsze;)

Składniki:
1 szklanka mleka
1 czubata łyżka cukru białego
1 czubata łyżka cukru pudru
1 bita śmietana w proszku - Śnieżka
1 galaretka (jaką kupicie - takiego smaku będzie ptasie mleczko, proponujemy jagodową, lub z owoców leśnych)
2 łyżki stołowe jagód


Najpierw weźcie się za galaretkę, czyli według przepisu na torebce przygotujcie i odstawcie do ostygnięcia. Ale uwaga, dajcie połowę (no góra 3/4) wody, którą każą dać według opakowania. Następnie schłodźcie mleko, wlejcie je do miski i dodajcie oba rodzaje cukru oraz całą Śnieżkę. Teraz trzeba to zmiksować mikserem, machać tak długo, aż powstanie bita śmietana.
Do ubitej Śnieżki wsypcie jagody, delikatnie wymieszajcie, następnie bardzo delikatnie wlejcie też ostudzoną galaretkę i dalej mieszajcie.

Masę nakładamy do filiżanek i odstawiamy do zastygnięcia do lodówki.
Sztywną piankę odwracamy do góry nogami i nakładamy na talerzyki.

To jest normalnie bossssskie:)

poniedziałek, 11 lipca 2011

POMIDORÓWKA, jak u mamy:)

My wiemy, że gorąco i się jedynie chłodników chce (które są przecież niczym innym jak tylko modyfikacją botwiny;P), ale co tam, pomidorowej a'la własna matka nie tkniecie?:>

Pamiętacie tzw. "podstawę zupną" z posta o krupniku? No to gotujemy ją ponownie.

SKŁADNIKI:
- pęczek włoszczyzny, lub osobno: 3 marchewki, jedna duża pietrucha, pół selera, por
- cebula (jedna, jakakolwiek)
- kostka rosołowa, choć ja na bardzo duży garnek daję pół jednej kostki wołowej, wystarczy
- 4 pałeczki kuraka - albo 6 skrzydełek, jak kto woli i jak kto się najeść chce
- pomidory w puszce
- koncentrat pomidorowy
- mąka
- śmietana (lub jogurt)
- liść laurowy, sól, pieprz


Gotujemy pełny gar wody, wrzucamy kostkę, te części kury, które mamy, liść laurowy. Niech się pogotują z 15 minut. Potem wrzucamy obraną i pokrojoną włoszczyznę oraz cebulę (ale nie muszą być bardzo drobno pokrojone, ponieważ po ugotowaniu będziemy je łowić). Solimy i pieprzymy. Po kolejnych 15 minutach dodajemy pomidory z puszki.
Taki wywar musi min. 30-40 minut się pogotować, żeby mięsko zmiękło, zależnie od jego rodzaju.
Jak już wszystko jest mięciutkie można po trochu dodawać koncentratu. Zasada jest taka, że się dodaje tyle, ile potrzeba, bo zależnie od producenta koncentratu wyróżnić możemy te ok albo te do d..y.
Po każdej dodanej i wymieszanej łyżeczce próbujcie, czy zupa nie jest za mocna.
A teraz zaprawianko.
Śmietanę wrzucamy do miski. Roztrzepujemy ją z dwiema łyżkami stołowymi mąki. Musimy ją teraz zahartować gorącą zupą. Wlewamy małymi łyżkami zupę do śmietany, cały czas dość ostro ją mieszając. Im więcej zupy wlejemy do śmietany, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że nam się potem w tej zupie zważy.
Jak już śmietana nabierze temperatury - wlewamy ją do gara, mieszając cały czas naszą zupkę.
Łowimy włoszczyznę i mięsko, przecedzamy zupkę i gotowe:)

Oczywiście mięcha i warzyw możemy nie marnować i zrobić z nich "drugie danie"!:) My wrzucamy je na masło i przysmażamy z czosnkiem. I to jest na prawdę smaczne:>

sobota, 9 lipca 2011

"KUCIAK W KARY", po domowemu smaczniejszy

Przyznajemy, przepis udany. Wszystko mniamnio i git. No i proste i tanie. A oto jak przygotować "kuciaka w kary" dla dwóch osób:

Składniki:
- Podwójna pierś kurczaka
- Jedna cebula
- Dwie marchewki
- Dwa małe jogurty naturalne
- Szczypiorek
- Sól, pieprz, curry


Marchewki obieramy i kroimy w drobniusieńkie, krótkie paseczki. Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy marchewkę. W międzyczasie kroimy w drobne piórka cebulę i w drobną kostkę pierś kurczaka. Po 15-20 minutach smażenia i podduszania marchewki dorzucamy cebulę. Dusimy cebulę z marchewką kolejnych 5 minut. W międzyczasie solimy i pieprzymy kurczaka. Wrzucamy na patelnię. Smażymy wszystko razem do miękkości mięsa.
I teraz element najważniejszy - sos, w którym udusimy całość. Dwa jogurty naturalne mieszamy z nieco ponad łyżką od herbaty curry, solą, pieprzem i łyżką stołową drobno pokrojonego szczypiorku.
Sos wlewamy na patelnię i przez kolejnych 10-15 minut dusimy wszystko razem.

Gwarantujemy, że najlepiej smakuje z dzikim ryżem.
Mniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam!

piątek, 8 lipca 2011

CHŁOPAKI CHLEB PIEKĄ, czyli - to nie może być trudne!

Drodzy Państwo, przed nami przepis, według którego chleb piecze nikt inny jak FACET. Co to może oznaczać? Że albo facet ów lubi, umie, chce gotować, lub to, że ów przepis jest banalnie prosty. Oceńcie sami:)

ZAKWAS:
Wszystko, co do tego potrzebujemy, mamy zazwyczaj w domu, czyli mąkę i wodę. Mąka powinna być razowa, nie oczyszczona, a woda dobrej jakości, nie chlorowana.

Mąkę i wodę dodajemy porcjami, co 24 godziny. Garść mąki, najlepiej razowej, mniej więcej 100g mieszamy gruntownie z letnią wodą, aby otrzymać dość gęstą papkę konsystencji ciasta. To wszystko zostawiamy w cieple (optymalnie byłoby w pobliżu grzejnika). Co 12 godzin dobrze jest te papkę dokładnie wymieszać, tak, aby powstały pęcherzyki powietrza, znowu przykryć i odstawić w spokoju. Każdego dnia dodajemy garść mąki i trochę wody, do uzyskania konsystencji jak wyżej i tak przez 4-5 dni. Optymalna temperatura do rozwoju zakwasu to miedzy 25⁰ a 30° C.

Świeżo wyhodowany zakwas używamy od razu do upieczenia chleba.

Zasada brzmi: Tak długo, gdy zakwas nie zmienia drastycznie koloru, nie śmierdzi przeraźliwie, nie pleśnieje, możemy zakładać, że żyje i tylko czeka na pożywienie:)


CHLEBEK:
Składniki
- 0,5 kg mąki orkiszowej
- 25 dag mąki żytniej razowej
- 20 dag płatków owsianych
- 0,4 kg mąki pszennej
- 1/2 szklanki mąki z amarantusa
- 1,5 łyżki soli
- ziarna słonecznika jako dodatek
- 3/4 szklanki zakwasu
- ok. 3/4 l letniej wody

UWAGA! Jeżeli dodamy ok. 3 dag drożdży to skrócimy czas wyrastania ciasta. Ciasto tylko na zakwasie rośnie około 4 godziny.

Wszystkie suche składniki mieszamy, dolewamy zakwas i rozpuszczone drożdże. Wyrabiamy do momentu, aż ciasto zacznie "odstawać" od ręki, około 10 -15 minut. Ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do momentu kiedy podwoi swoją objętość. Po tym czasie przekładamy ciasto do foremek (2 foremki o wymiarach 40 cm) i zostawiamy na około 10 - 15 minut do podrośnięcia. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 200 stopni i wstawiamy chleb do pieczenia. Pieczemy 55 minut - po około 10 minutach obniżając temperaturę do 180 stopni. Po tym czasie wyjmujemy chlebki z foremek i dopiekamy jeszcze 10 minut. Upieczone chleby wykładamy na suchą ściereczkę do odparowania.

Uwaga! Jeżeli nie mamy mąki orkiszowej i mąki z amarantusa, to dajemy 0,5 kg mąki żytniej razowej typu graham i 0.5 kg mąki pszennej.

No i chlebuś gotowy:)

wtorek, 5 lipca 2011

CIASTECZKA OWSIANE na słodko acz z błonnikiem

To teraz, żeby nie było monotonnie, coś, co przemianę materii przyspieszy w mig:


Składniki:
100 g otrąb owsianych
80 g brązowego cukru (może być jasny cukier, wsiorawno;)
100 g mąki
1 łyżka rodzynek
2 łyżki pokruszonych orzechów laskowych
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
2 jajka
100 g masła

Wymieszajcie wszystkie suche składniki, w rondelku topimy masło, a w miseczce roztrzepujemy jaja. Do jaj wlewamy masełko i dokładnie łączymy. Blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia. Łyżeczką formujemy małe placki ciasta i siup na blachę. Rozgrzewamy piecyk do 180 stopni i w tej temperaturze pieczemy ciasteczka przez około 20 - 25 minut. Trzeba zerkać, czy ciasto się zarumieni, potem od razu wyjąć. Po wystygnięciu możemy polać ciasteczka mioooodkiem.

Pytają nas

A cóż to? A po co? A o co chodzi? A dlaczego?
Ano po to, żeby nie gotujący gotowali, nie smakujący się rozsmakowali, nie rozumiejący kuchni zrozumieli. Żeby nie wydawali majątku na knajpy, ale gotowali w domu. Nasze przepisy są łatwe, składniki tanie, a przygotowanie zawsze banalne. Kuchnia jest podstawowym miejscem w domu, poczujecie to w miarę czytania. Thats all folks:>

A co się za powyższym kryje - soon;)

piątek, 1 lipca 2011

WARZYWA NA PARZE, dla tych co im się nie chce

Z racji lenistwa, a także zmuszeni do przeprowadzenia diety beztłuszczowej przez gastroenterologa, zakupiliśmy parowar. Możemy więc już powiedzieć, żeśmy burżuje, bo dając za niego aż 100 ciężko zarobionych złotych poczuliśmy bolesny upływ gotówki, uświadamiający nam zakup czegoś bardzo ważnego:>

A oto najprostsze i najszybsze co parowar może zrobić z zawartością naszej lodówki.

(porcja dla 1 osoby na 1 raz. UWAGA! nie kupujemy warzyw gotowych mrożonych, tylko łapy w ruch i kroimy sami)

- 4 marchewki
- 1 brokuł
- 1 cebula
- 1 kartofel stary lub kilka młodych
- 1 cukinia
- (warzywo - co kto lubi)



Obieramy, kroimy zależnie od gustu (u nas na ogół wszystko w paseczki, ziemniaki w ćwiartki). Na samym dole parowara kładziemy ziemniaki i marchew, potem to już w zasadzie wszystko jedno, bo inne warzywa zmiękną w podobnym czasie.
Nasz parowar paruje to wszystko ok. 30-40 minut.

A teraz coś czego gastroenterolog surowo zabronił...
Na patelni topimy masło, solimy je dość mocno, wciskamy ząbek czosnku.
Wrzucamy na tą mieszankę gotowe warzywa i mieszamy kilka razy.

Całość na talerz i ready.
Mniam:>

FeedCount

Odwiedzili nas